wtorek, 21 sierpnia 2018

Rozdział 2 "Zmienić siebie"

Odwaga to panowanie nad strachem,a nie brak strachu.
M.Twin


Droga dłużyła się niemiłosiernie. Słońce już chował się za górami,  a kraj wody,  był jeszcze bardzo daleko.
-Piękny widok - Rzekła Kurenai, patrząc na zachód słońca. - Jak myślisz? 
-Tak, masz rację - Rzekła cicho, patrząc na swoje stopy.
- Martwisz się podróżą,  a może słowami ojca. 
Dziewczyna nie odpowiedziała na pytanie.
-Chyb nie zrozumiem czym się martwisz. - Rzekła Kurenai, siadając obok.
-A pani by się nie martwiła?  Mój ojciec się mnie wyrzekł ! Nienawidzi mnie! Ma mnie za nic. Cały klan ma mnie za nic. Zawsze czułam się  gorsza. Widziałam jak na mnie patrzą. Jak na gorszą, każdy tylko udawał, że mnie lubi, a tak naprawdę za plecami wbijają ci sztylet w plecy. Ludzie tacy są. 
-Najważniejsze jest to, co ty o sobie myślisz. 
-Nienawidzę siebie. Pani tego nie zrozumie. Nigdy nie poznałam miłości na tym świecie! Mój ojciec mnie nienawidził, tak jak moja siostra i cały klan. Nieważne jak się starałam, zawsze byłam zerem. Nikim... Nikt nawet nie potrafił docenić tego, że trenuję dzień i noc! I jeszcze mój ojciec mnie wydziedziczył. Wyrzucił z domu i wysłał gdzieś daleko! Nawet go nie obchodzi co się ze mną stanie. Mogę nawet umrzeć!
Czerwone oczy kobiety lustrowały sylwetkę młodej dziewczyny.
-Hinata, spójrz na mnie! Tak, masz rację, nie wiem jak to jest. Nawet sobie nie wyobrażam jaki ból czujesz. Ale wiem jedno, to od ciebie zależy czy chcesz się zmienić czy też nie ! Nie twój ojciec, a ty masz chcieć byś silną osobą. Masz wybrać własną drogę,  albo chcesz walczyć,  albo żyć jak normalna kobieta. Sama zdecyduj. I nie myśl co mówią o tobie inni . Ludzie zawsze widząc w kimś innym kogoś gorszego tylko dlatego, ponieważ się wyróżnia. Zawsze znajdzie się ktoś kto będzie stał nad tobą. Ale pamiętaj, że pozycję ty możesz zmienić.
Dziewczyna patrzyła z niedowierzaniem na swoją nauczycielkę. Jej słowa trafiły w jej serce niczym grom. 
-Powiedz mi chcesz się zmienić i udowodnić im, że się mylą?
-Tak, chce!
-Więc zrób to, a później spierzesz im dupska ! - Starsza, zaśmiała się - Zbieraj się. Droga to przyszłości stoi otworem. Tylko od ciebie zależy czy przekroczysz próg. A teraz chodź! Chce wreszcie się wykąpać! 
Obie kobiety spojrzały ostatni raz na kraj ognia, a następnie wyruszyły w dalszą drogę. 

***

Młody chłopiec pakował swoje rzeczy do plecaka. Raz po raz zerkał na fotografię, która stała na szafce nocnej. Na zdjęciu była jego drużyna wraz z sensei'em. Chłopak czuł żal, że musi odejść z wioski mimo, że ukrywał swoje uczucia. Lecz musiał odejść. Musiał się zemścić na swoim bracie, a następnie odbudować swój klan który został zniszczony. Uważał, że to, iż przeżył, jest szansą od bogów, na stworzenie lepszego i silniejszego klanu, który nigdy już nie zostanie pokonany.
Chłopak zdjął swój opaskę. Spoglądał na nią smutno.
-To ostatni raz- Powiedział cicho. Ścisnął ją mocno w ręku, a następnie położył obok zdjęcia. -Żegnajcie, drodzy przyjaciele.
Szybko zapiął swój plecak, następnie wyszedł z domu.
Powoli szedł ulicami Konoh'y, spoglądał na każdy dom, by zapamiętać każdy szczegół.
-Będę tęsknił- Wyszeptał sam do siebie, uśmiechając się delikatnie.
-Sasuke!- Zatrzymał go znajomy głos, który należał do różowowłosej dziewczyny o zielonych oczach. - Sasuke- Rzekła ponownie,stając za chłopakiem.
-Sakura - Wyszeptał czule.
-Co..., co robisz?
-Sakura, ja... Ja muszę odejść... - Rzekł cicho
-Co ! Ale jak to ! Nie, nie możesz nie zgadzam się ! Przecież tu masz swój dom, przyjaciół, mnie! Sasuke nie możesz odejść i mnie zostawić!
-Podjąłem już decyzję.
-Ale dlaczego ?
-Są rzeczy, których nie zrozumiesz.
-Więc mi powiedz.
Chłopak odwrócił głowę w stronę dziewczyny, a następnie spojrzał w niebo.
Milion gwiazd rozświetlało ciemność, a księżyc wydawał się być najpiękniejszym z świateł, które odbijało się w czarnych tęczówkach.
Sasuke poczuł, że on i księżyc są jak jedność. Smutni lecz jaśni. On samotny zaś otoczony ludźmi, a księżyc otoczony gwiazdami, lecz czy naprawdę szczęśliwy?
Jasne światło, padało na jego twarz, ukazując czarne jak noc oczy.
Chłopakowi przeszło przez myśl, że jasny blask, coś mu przypomina, lecz nie wiedział co.
-Sasuke...- Usłyszał cichy szept, który spowodował, że spojrzał na właścicielkę głosu. - Powiedz mi...
-Muszę wypełnić zadanie, które powierzyli mi moi przyjaciele i moja rodzina.
-Nie, nie zgadzam się! Sasuke, nie możesz mnie zostawić! Bo... - Policzki dziewczyny zrobiły się czerwone, a jej głos zaczął drżeć - Bo... cię kocham...
Wyznanie Sakury, nie poruszyło chłopaka, znów spoglądał na księżyc. Dobrze wiedział, że ona i większa część płci pięknej była w nim bardzo zakochana. Jedno skinienie i każda robiła co tylko chciał. Nawet gdy je ignorował, to one i tak były szczęśliwe.
Zaś o miłość koleżanki z drużyny, rywalizował z nim "Twardogłowy ninja numer jeden", Uzumaki Naruto. Chłopiec porzucony przez świat z powodu bycia nosicielem demona, który zaatakował wioskę dawno temu.
Między nim, a blondynem dochodziło do walki o wszystko. Kto mądrzejszy, a kto silniejszy, kto ma większe powodzenie.
Mimo to w głębi serca, nie byli rywalami, zaś przyjaciółmi. Jeden oddał by życie za drugiego.
-Lecz ja nie wiem co to znaczy kochać. - Odpowiedział jej. - Moi rodzice nie żyją, mój brat... nie wiem . Nikt nie nauczył mnie kochać.
-Więc pozwól mi. Ja nauczę cię kochać.
-Co ty wiesz o prawdziwej miłości?
-To, że moja jest prawdziwa!
-Jeśli ci powiem, udowodnij, nawet nie będziesz wiedziała, jak to zrobić. Nie kochasz mnie za to jaki jestem, tylko za to jak wyglądam. Jesteś świetną przyjaciółką, lecz dla mnie to wszystko. - Po tych słowach, chłopak zaczął podążać w stronę bramy.
-Nie, poczekaj! - Dziewczyna podbiegła do niego i przytuliła się do jego pleców tym samym zatrzymując go. -Moje uczucia są szczere, dlatego nie chcę żebyś odszedł. Kocham cię.
-Żegnaj Sakuro. - Po tych słowach, zrobiło się ciemno. Sakura zemdlała. Przed upadkiem ochronił ją chłopak, który złapał jej ciało, a następnie położył je na ławce. - Opiekuj się Naruto.


***

-Sasuke! - Zielonooka obudziła się zalana potem - Sasuke...- Nagle spostrzegła, że leży na zimnej ławce. - Co się stało? - Pytała sama siebie, ponieważ ostatnie co pamiętała, to czarne jak noc oczy. - Boli mnie głowa- Wyszeptała siadając, a następnie łapiąc się za głowę. 
-Saura...
Dziewczyna natychmiast wstała z ławki. Przerażona odwróciła się do osoby, do której należał owy głos. 
-Kakashi sensei... 
-Co ty tu robisz? 
-Sensei...- Z zielonych oczu zaczęły wypływać łzy, które dziewczyna zaczęła ścierać - Nie udało mi się go powstrzymać.
-Kogo?
-Mówił, że musi odejść. To jego misja. Zadanie, które powierzył mu klan! Nie mogłam po powstrzymać, nie udało mi się! Nie słuchał mnie! Sasuke odszedł! - Dziewczyna zakryła twarz dłońmi,
-Jak to odszedł ! Sakura, powiedz co się stało!
-No spotkałam go tutaj, a on mi powiedział, że musi odejść, że ma jakąś misję od klanu.
-Wiedziałem, że to się tak skończy - Pomyślał białowłosy mężczyzna .
-Sakura, nie płacz. Niestety już nic nie zrobimy. Chodź zabiorę cię do domu.
-Nie! Musimy go szukać ! Jeszcze, możemy go dogonić, nie może być daleko!
-Uspokój się, chodź, zaprowadzę cię do domu.
-Nie chce do domu!
-Sakura!
-Musimy powiedzieć hokage!
-Nie możemy, Sasuke zostanie uznany za zdrajcę!
-A co lepszego chce pan zrobić!
-Coś wymyślę, ale nie mów nikomu!

***

Wściekła kobieta rzuciła dokumenty na stół. Nienawidziła tej roboty. Ciągle zastanawiała się po co się na to zgodziła. Mogła teraz sobie żyć spokojnie i pić sake w jej ulubionej knajpie.
-Cholera - Zaklęła - Jak ja tego nienawidzę - Sięgnęła po butelkę z alkoholem i upiła spory łyk. 
-Tsunade, nie możesz pić w pracy! - Shizune spojrzała na towarzyszkę z pod łba 
-A co mi zostało!
-Jesteś hokage! Masz chronić wioskę, a nie się upijać!
-Wcale się nie upijam! To dla mnie jak herbata! A tradycje trzeba podtrzymywać! 
-Tsunade! Oddawaj te butelkę!
-Nie ma mowy!
-Dawaj! 
-Czcigodna hokag...e! - Rzekł członek ANBU parząc na blondynkę i brunetkę, która siedzi na biurku i próbuje wybrać tej pierwszej butelkę.
-Czego!
-Chciałem poinformować, że z wioski zniknęły trzy osoby. 
-Co! Kto!? 
-Hyuga Hinata,Uchiha Sasuke, Yuuhi Kurenai.
-Co! Natychmiast wezwać mi  Hiashiego i Kakashiego! 

2 komentarze:

  1. Hej!
    Zainteresowało mnie te opowiadanie, jestem strasznie ciekawa co będzie dalej :) mam nadzieję że rozdział wstawisz jak najszybciej :D
    Pozdrawiam
    Kimiko :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj ;)
      Bardzo się cieszę, że Ci się podoba. :)
      Rozdział już niedługo.
      Pozdrawiam :)

      Usuń