środa, 9 maja 2018

Rozdział 1


Bicia człowiek długo nie wytrzymuje. Nawet bicie serca, kończy się śmiercią.
S.L.Lec



Nie był dumny z faktu, że znów dał się ponieść emocjom, lecz wszystko w nim wrzało. Każdy jego mięsień był spięty. Na jego szczęście, to zdarzenie odbyło się bez świadków w postaci rady, za ten wyczyn nawet on mógłby zostać surowo ukarany. Przecież prawo jego rodu brzmiało, że członkowie nie mają prawa podnosić ręki na innego członka, jeśli nie jest to trening.

Lecz nie mógł się powstrzymać, jego pięści, aż rwały się do tego. Poczuł wewnętrzny spokój. Już dawno chciał to zrobić, lecz powstrzymywał się. Nienawidził słabeuszy. Byli dla niego zerami, których trzeba zniszczyć, bo nie ma z nich pożytku. 

Otarł pot ściekający mu z czoła. Spojrzał na swoją prawą dłoń, była cała z krwi. 

- Jesteś bezużyteczna – rzekł. – Nawet twoja siostra potrafi więcej od ciebie. Jesteś hańbą dla naszego rodu. Ludzie z bocznej gałęzi, byliby w stanie cię pokonać! Co dopiero inni shinobi. Nie powinnaś nosić naszego daru. – białe oczy Hiashiego Hyugi lustrowały, skulone ciało jego córki. – Żałuję, że nie pozwoliłem cię porwać i zabić.

Ciało dziewczyny drgnęło. Jej wzrok powoli podniósł się na stojącego przed nią ojca.

- Jesteś za słaba, żeby być głową naszego klanu, a także na członka głównej gałęzi. Zdecydowałem, że wyjedziesz z kraju ognia i zaczniesz treningi daleko, a mianowicie do  Getsugakure. Zabierze cię tam Kurenai Yuhi. Wyruszasz jutro o świcie. Idź teraz do swojego pokoju, sporządź się i spakuj. -mężczyzna odwrócił się do kobiety, która również stała w pokoju. Jej czerwone oczy lustrowały twarz czarnowłosej dziewczyny. W pokoju panował półmrok, dlatego kobieta nie mogła zauważyć łez, które spływały po jej twarzy. – Żegnam cię Hinato.

Perłowooka podtrzymując się ściany wstała. Jej nogi były jak galareta, a ciało jakby było obce. Nie miała siły. Ojciec zaprosił ją na trening, który miał zadecydować o jej dalszym losie. Powoli kierowała swoje kroki do wyjścia, niestety rana na jej nodze dała o sobie znak, Hinata upadła z hukiem na ziemie.

Czarnowłosa kobieta o czerwonych oczach, chciała jej pośpieszyć z pomocą, lecz została zatrzymana przez męską dłoń.

- Zostaw –rzekł oschle.

Kobieta posłuchała, nie chciała zadzierać z kimś jego pokroju. Głowa rodziny Hyuga był człowiekiem nieobliczalnym, nie znał litości, nie oszczędził nawet własnej córki. Był również znany jako kłótnik, który miał w nosie zdanie innych. Liczyło się tylko to co on myślał.

Hinata podniosła się na nogach i wyszła z pokoju. Powoli kierowała się do łazienki, gdy już do niej dotarła, spojrzała w lustro.
Jej twarz była cała z zaschniętej krwi, włosy kleiły się od potu. Ubrania miała poszarpane. Wszystko ją bolało.

- Bezużyteczna – wyszeptała,dotykając powierzchni lustra. Nie potrafiła powstrzymać łez. Zawsze bardzo się starała, aby uszczęśliwić ojca, a on wysyła ją gdzieś daleko. – Bezużyteczna

***

Obserwował małego chłopca, który bawił się na polanie. Udawał on, że jest wielkim i silnym shinobi, który pokonał przestępców. Owe dziecko przypominało mu jego młodszego brata, który stał się tylko wspomnieniem i daleka przeszłością. Sasuke – bo tak nazywał się młodszy Uchiha – często bawił się z swoim starszym bratem. Były to piękne chwile, pełne radości. Były to również czasu, gdy jego rodzice żyli. A on był winny,że te czasy się zakończyły. Zabił ich. Do dziś wzrok jego matki, prześladuje go w snach. Każdego dnia żałował tego, lecz nie mógł cofnąć czasu. Stało się. Jego dłonie były splamione krwią rodziców, ludzi którzy dali jemu i Sasuke życie. 

Jego przemyślenia przerwał odgłos kłótni.

Jego towarzysz kłócił się z innym członkiem organizacji. Powodem kłótni była niezgodność 
mężczyzn, do ilości osób, których zabili.

- Przestańcie – warknął Sasori,który miał dość owej dwójki.

- Powiedz mu, że byłem lepszy! –zwrócił się do towarzysza Deidara

- Śmiechu warte! –wtrącił się Kisame –Zabiłem pięciu, a ty tylko trzech. Nie dorastasz mi do pięt !

- Zachowujecie się jak dzieci – Rzekł czerwono włosy - To nie ma znaczenia, kto więcej zabił. Najważniejsze jest to, że nasze zlecenie zostało wykonane pomyślnie! 

- Oczywiście mądralo, ale dla mnie jest ważne, kto jest lepszy. A tak się składa, że w naszej wspaniałej organizacji, ja jestem najsilniejszy. -rzekł niebiesko włosy. 

- Chciałbyś rybko ! -zaśmiał się blondyn - Nawet Tobi, jest silniejszy ! 

- Dość ! Przesadziłeś ! 

Kisame wyjął swój miecz i stanął w pozycji bojowej. 

- Przekonajmy się, który z nas jest lepszy! 

- Zgoda !

- Dość ! -pomiędzy mężczyznami stanął czarnowłosy mężczyzna. Jego czerwone oczy, przerażały każdego członka Akatsuki, mimo, iż nikt nie chciał się do tego przyznać. - Wracajmy do organizacji. Trzeba zdać raport. 

Itachi Uchiha był jednym z elity. Każdy go szanował i schodził mu z drogi. Każdy wiedział, że z kimś jego pokroju się nie zadziera. Inaczej może skończyć się to marnie, dla delikwenta.

- Jasne -rzekli mężczyźni, chowając swoją broń. 

- Ale przyznaj, że jestem leszy od tej blondynki - Zakpił Hoshigaki

Uchiha obdarzył go tylko zimnym spojrzeniem. 

- Już się nie odzywam.

- Bardzo dobrze! -dodał blondyn 

***

- Jesteś pewny swej decyzji ? -rzekła, odkładając kubek herbaty na stół.

- Absolutnie. Zawsze jestem pewny

- Lecz tym razem nie chodzi o klan, a o twoje dziecko. 

- To nie jest moje dziecko.

- Wyrzekasz się jej ?!

- Nie potrzebuję mieć w rodzie, takiej ofiary. Klan Hyuga powinien składać się z silnych wojowników. Niezłomnych i odważnych. A ona ? Że też musiała się urodzić. 

- Uważam, że powinieneś dać jej szansę. 

- Dzisiejszy trening, którego byłaś świadkiem, był jej egzaminem, który miał zadecydować, czy zostanie, czy odejdzie. Jak widzisz Hinata została pokonana. 

- Potraktowałeś ją okropnie, to za dużo jak na dziecko. Większość doświadczonych ninja, nie wytrzymało by takiego tępa. Poza tym, co z zasadami, sam mówiłeś, że leżącego już się nie dotyka, a ty skopałeś ją, jakby była wrogiem, który zabił ci żonę.

- I co z tego. Gdy przyjdzie wojna, nikt nie będzie patrzył czy to starzec czy dziecko. Nie mogę okazywać litości. Jestem przywódcą najsilniejszego klanu w wiosce, więc nie mogę pokazać słabości.

- Litość to słabość ?

- Tak moja droga. Czym się tak martwisz. Zabierzesz ją do Getsugakure, a później możesz wrócić do wioski.

- A co z Hinatą ?

- Będzie musiała sobie poradzić. Prawo dżungli, najwyżej czeka ją szybka śmierć. 

- Jesteś okrutny. 

- Na tym polega wychowanie. 

- Hanabi tak nie traktujesz. 

- Bo jest kimś, nie jest zerem, jak Hinata. Gdy ona zniknie, nic nie będzie stało na przeszkodzie, aby Hanabi, stała się przyszłą głową klanu, będzie reprezentowała godnie i dumnie nasz ród. 

Kobieta westchnęła, dyskusja z tym mężczyzną była bez sensu. Zawsze gdy postawił na swoim, tak miało być. Dopiła swoją herbatę i ostatni raz spojrzała na mężczyznę.

- Rozumiem. Żebyś później tego nie żałował.

- Uierz mi, że nie będę tego żałował. A nawet się uciesze. Odejście Hinata,  to ulga dla mnie i klanu. Nie będziemy musieli się wstydzić, za tak słabe ogniwo. 

Kurenai wstała z siedzenia, następnie ukłoniła się. 

- Dziękuję, za zaproszenie. -rzekła

- Dziękuję, za przyjście i za to, że zgodziłaś się zabrać mą córkę. Żegnam. 

- Do widzenia. 

Zamykając za sobą drzwi odetchnęła z ulgą. Z dala od tego mężczyzny czuła się najlepiej. Jego obecność sprawiała, że człowiek czuł się jak w klatce. 

- Hinata -rzekła zauważając najstarsze dziecko Hyuga

- Jestem już spakowana. Możemy wyruszać nawet dziś. 

- Wszystko słyszałaś? 

- Wystarczająco. 

- A jak twoja rana? Opatrzyłaś ją. 

- Proszę się o mnie nie martwić, jest w porządku. 

- Przykro mi, że ojciec tak cię potraktował.

- To nie pani wina, proszę się tym nie przejmować. 

Yuhi obserwowała, każdy ruch i gest dziewczyny gdy wypowiadała jakieś zdanie. Miała wrażenie, że przed nią stoi całkiem inna osoba. Hinata ciągle patrzyła w dół, a jej ton był zimny, podobny do tonu jej ojca.

- Zabiorę cię do siebie, a o świcie wyruszymy. Zgoda?

- Zgoda.


***
Słońce wyszło zza horyzontu, ukazując światu swoje piękno. Oświetlało sylwetki dwóch osób stojących na wzgórzu. 

Ostatnim spojrzeniem obdarowała wioskę ukrytą w liściach. Czuła w sercu ogromny ból, że musi opuścić swój dom i przyjaciół, których zyskała. Niestety polecenia jej rodzica, były jej obowiązkiem. 

- Gotowa? - Kurenai, położyła rękę na jej ramieniu, aby dodać jej otuchy. 

- Gotowa. -odwróciła wzrok,aby nie musieć oglądać widoku, który ranił jej serce.

- Mamy przed sobą daleką drogę. 

- Od dziś zaczynam nowe życie -wyszeptała

6 komentarzy:

  1. Cześć! Właśnie skończyłam czytać rozdział 1 i muszę przyznać, że całkiem ciekawie się zapowiada :) Hinata to jedna z moich ulubionych postaci, więc bardzo się cieszę, że powstała kolejna historia z jej udziałem.
    Wyłapałam w tekście kilka błędów. Mam nadzieję, że zechcesz na nie zerknąć ;) Wiadomo - nikt nie pisze idealnie - ale dlaczego nie skorzystać i nie zacząć szlifować swojego warsztatu? W końcu praktyka czyni mistrza!
    Okej, to tak w skrócie:
    - na początku pojawia się "emocją" - piszemy emocjom
    - narrację po pauzie zazwyczaj zaczynamy małą literą, tj. wszystkie słowa związane z mówieniem (od szeptu po wrzask, łącznie z pytaniem i mruczeniem), np. "- Och, to nic takiego - odrzekła lekceważąco.", ponieważ pauza to znak interpunkcyjny działający trochę jak przecinek (rozdziela dwie części zdania)
    - czasami gubisz kropki lub przecinki lub wstawiasz odstępy przed znakami interpunkcyjnymi (niepotrzebnie, ale myślę, że to z łatwością poprawisz w przyszłości ;)
    - "Pomiędzy mężczyznami stanął czarnowłosy mężczyzna" - tu wkradło się jedno powtórzenie
    Generalnie mogę Ci polecić takie strony jak ta, ta lub ta. Sama z nich korzystam przy pisaniu i zapewniam Cię, że to bardzo ułatwia sprawę :)
    Generalnie podejrzewam, że blog się będzie jeszcze rozwijał. Chętnie zobaczyłabym tutaj gadżet z obserwatorami, żeby zawsze być na czas, gdy wrzucisz kolejny rozdział. Przydałoby się też jakieś inne tło, bo art jest super, tylko tekst staje się prawie nieczytelny, co na dłuższą metę jest męczące. Aha, nie wiem też czy konieczne jest zwijanie postu do tego "czytaj więcej", ale jeśli Ci tak pasuje, to ok :)
    Ogólnie wrócę jeszcze do treści, żeby nie było, że nie :D Moim zdaniem doskonale oddałaś charakter Hiashiego i Kurenai, chociaż nie grała tu jakiejś wielkiej roli. Trochę zaskoczył mnie "zimny ton Hinaty", co średnio do niej pasuje, ale może przedstawisz nam tu ciut inną, intrygującą wersję młodej Hyuugi? Kto wie?
    No, oczywiście nie zapomniałam o moich ulubieńcach - Akasiach (Deidara ♥ Sasori ♥). Taaak, radzę na nich uważać, bo potrafią przejąć opowiadanie (znam to z autopsji). Całkiem fajna była ta scena, lekko zabawna, ale podejrzewam, że to również jest wstęp do późniejszych wydarzeń :)
    Dodaję blog do linków i oczywiście będę wpadać.
    Pozdrawiam i życzę dużo weny ♥

    http://kaczym-piorem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurcze, pierwszy rozdział i już wtopa :D
      Obiecuję, że błędy będą poprawione :)
      Bardzo się cieszę, że komuś się podoba mój blog.
      Nad wyglądam bloga jeszcze pracuje. I przyznam szczerze, że patrząc na Twojego bloga to, aż mi smutno. Ja tak nie potrafię zrobić. Ale może kiedyś mi się uda.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Nie łam się, też nie potrafię, dlatego są jakieś obce dla mnie postacie zamiast chociażby NaruHina (chciałam ich, ponieważ to moja druga ulubiona para, a ShikaTema już jest na głównym opowiadaniu xD). Polecam różnego rodzaju szabloniarnie - robią szablony na blogspot na zamówienia bądź można wybrać sobie tzw. szablon wolny. Zazwyczaj jest od razu instrukcja jak go wrzucić, ale jest śmiertelnie prosta i praktycznie dla każdego wygląda tak samo: pobierasz plik, wgrywasz plik, zapisujesz i voila! ;)

      Usuń
    3. Mam też problem z tymi kodami CSS, staram się to powoli ogarniać i mam nadzieję, że kiedyś mi się uda :)

      Usuń
  2. Trafiłam tutaj przypadkiem, ale coś mi mówi, że zostanę na dłużej. Piękny jest art użyty do szablonu, ale tło sprawia, że ciężko się czyta - tak tylko zaznaczam ^^.
    Hiashi zawsze był bezwzględnym człowiekiem. Idealną głową klanu, człowiek stworzonym do tego, by rządzić twardą ręką. Trochę nie pojmuję tego, co się z nim stało w kanonie (ślub Hinaty i Naruto przecież tak bardzo łamał prawa klanu).
    Cieszy mnie, że Hinata jest główną bohaterką tej historii, bo ją lubię, chociaż jej niemoc i nieśmiałość niejednokrotnie doprowadziły mnie na skraj irytacji. Może dlatego po cichu liczę, że trening w Getsugakure wykrzesa z niej nieco iskry i pozwoli rozwinąć swoje umiejętności, bo potencjał to ona ma ogromny!
    Pojawienie się Akatsuki wzbudza we mnie tak wiele domysłów odnośnie dalszej fabuły, że aż boję się nimi dzielić na tak wczesnym etapie. Wyczuwam jednak, że to Itachi będzie z całej zgrai najważniejszym elementem.
    Bardzo intrygująco się zaczyna. Będę częstym gościem, więc blog chętnie dodaję do linków.
    Pozdrawiam i duuuużo weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za miłe słowa. Co do tła, pracuję nad nowym :)
      A co do samego opowiadania, mam wiele niespodziane i jestem pełna nadziei, że czytelnikom się spodoba! :)

      Usuń